Któż by pomyślał, że będę tak urzeczony kostiumowym dramatem na podstawie prozy Iwaszkiewicza, umiejscowionym na początku XX wieku? Nie byłem nigdy jakimś wielkim zwolennikiem Andrzeja Wajdy, nie znam też niestety – ignorant jeden – twórczości Iwaszkiewicza. Panny z Wilka to jednak piękna, magiczna, eteryczna opowieść o lękach i błędach młodości, straconych szansach i przemijaniu.
Daniel Olbrychski to nie jest mój ulubiony polski aktor. Ba! Mógłbym powiedzieć, że jest to jeden z tych polskich aktorów, których niespecjalnie lubię oglądać na ekranie. Jest w nim jednak pewna wiarygodność, gdy kreuje postać Wiktora – ponadtrzydziestoletniego zarządcy folwarku, weterana wojny bolszewickiej, przystojnego i magnetycznego mężczyzny, który niegdyś rozkochiwał w sobie tytułowe panny z Wilka. Smutne oczy Olbrychskiego mówią wszystko – płaczą z tęsknoty, płoną z pożądania, gasną, gdy pojmują prawdę.
A czymże jest owa prawda?
Przeszłością. Przemijaniem. Nieodwołalnością. Nieuchronnością śmierci. Płowieniem piękna i młodości. Niegdyś Wiktor, przybywając do Wilka, które leżało nieopodal folwarku jego wujostwa, rozkochiwał w sobie wszystkie dziewczęta: Jolę, Kazię, Julcię, a nade wszystko Felę, która pojawia się jedynie we wspomnieniach bohaterów. I to właśnie Felę Wiktor kochał jedynie i prawdziwie; teraz jednak próbuje wskrzesić namiętność do pozostałych sióstr. Te jednak mają dla niego tylko rozczarowanie i młodzieńczy sentyment – każda z nich w tej opowieści przeprowadza z nim rozmowę, która odziera wspomnienia Wiktora z resztek wyjątkowości. Najmłodsza Tunia, kwitnąca właśnie cudnym i niewinnym pięknem, pada teraz ofiarą jego słabości – walcząc o okruchy przeszłości, Wiktor przegrywa tu i teraz.
I Fela. Kochana Fela. Jej duch unosi się nad Wilkiem, jej wspomnienie wypełnia Wiktora. Żegnając się z Jolą – a przecież i z Wilkiem – przy wejściu na tratwę, mówi jedynie: Dbajcie o grób Feli. On jest bowiem symbolem szczęścia młodości, które nie wróci. Tkwi więc w tej mogile, zatrzymane w czasie, a pożegnanie się z nim na zawsze jest jedyną receptą na życie teraźniejsze.
Panny z Wilka to prawdopodobnie jeden z najlepszych przykładów polskiego aktorstwa. Wszystkie siostry są znakomite: Maja Komorowska, Anna Seniuk, Stanisława Celińska, a nade wszystko Krystyna Zachwatowicz. To grana przez nią Kazia występuje w najlepszej scenie filmu – podczas rozmowy z Wiktorem w kuchni. Esencja treści Panien znajduje się właśnie w tej scenie. Wszystkie inne są jednak równie wspaniałe.
Tytuł: Panny z Wilka
Premiera: 04.09.1979
Reżyseria: Andrzej Wajda
Scenariusz: Zbigniew Kamiński, na podstawie opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza pod tym samym tytułem
Zdjęcia: Edward Kłosiński
Muzyka: Karol Szymanowski
Obsada: Daniel Olbrychski, Maja Komorowska, Anna Seniuk, Stanisława Celińska, Christine Pascal, Krystyna Zachwatowicz, Zofia Jaroszewska, Tadeusz Białoszczyński, Zbigniew Zapasiewicz