Czas powróżyć z fusów. Tyle filmów, tylu aktorów i reżyserów, a tylko jeden Złoty Rycerz w każdej kategorii. A skoro każdy bawi się w typowanie, postanowiłem wskazać swoich zwycięzców w najważniejszych kategoriach i napisać dlaczego zasłużyli na wygraną.
NAJLEPSZY FILM: Nebraska. Za klasyczną narrację, wspaniałe postacie, barwną ironię i znakomite zdjęcia.
NAJLEPSZY REŻYSER: Martin Scorsese za Wilka z Wall Street. Za to, że, nawet mając za sobą tak oszałamiającą karierę, potrafi wykrzesać z każdego z kim współpracuje 200% talentu.
NAJLEPSZY AKTOR: Matthew McConaughey za Witaj w klubie. Za to, że w jego wydaniu umierający na AIDS kowboj na ekranie staje się superbohaterem.
NAJLEPSZA AKTORKA: Judi Dench za Tajemnicę Filomeny. Za ujmującą dobroć, naiwność i uroczy sposób w jaki mówi feckin’ idiot.
NAJLEPSZY AKTOR DRUGOPLANOWY: Michael Fassbender za Zniewolonego. Za pozorną bezwzględność i jednoczesną słabość wobec własnej obsesji.
NAJLEPSZA AKTORKA DRUGOPLANOWA: June Squibb za Nebraskę. Za stworzenie jednej z najbardziej wyrazistych postaci matki w amerykańskim kinie XXI w.
NAJLEPSZY SCENARIUSZ ADAPTOWANY: Terence Winter za Wilka z Wall Street. Za efektowne przeniesienie na ekran trwającej 20 lat imprezy.
NAJLEPSZY SCENARIUSZ ORYGINALNY: Spike Jonze za film Ona. Za stworzenie niezwykle romantycznej, choć ztechnicyzowanej wizji przyszłości.
NAJLEPSZE ZDJĘCIA: Emmanuel Lubezki za Grawitację. Za to, że w jego obiektywie nawet Kosmos wydaje się pełen treści i znaczeń.
NAJLEPSZY FILM ZAGRANICZNY: Wielkie piękno. Za Rzym, Jepa Gambardellę i Far L’amore Boba Sinclara.
Zwycięzca w kategorii film animowany jest chyba znany od dawna, zaś w zakresie kina dokumentalnego i krótkometrażowego nie jestem wystarczająco zorientowany. A wy jak typujecie?