(…) the end of all our exploring
Will be to arrive where we started
And know the place for the first time.
Tym pięknym cytatem z Ziemi jałowej T.S. Eliota Martin Sixsmith (Steve Coogan) podsumowuje swoją największą zawodową przygodę. Przygodę, której nigdy się nie spodziewał, a którą dane mu było przeżyć wkrótce po doznaniu największej profesjonalnej porażki. Wzruszającą i mądrze opowiedzianą Tajemnicą Filomeny (dlaczego nie po prostu Filomeną???) Stephen Frears wraca do formy, w której nie oglądaliśmy od czasów Królowej.
Nie może jednak dziwić, że to nie niedawny odtwórca roli Paula Raymonda błyszczy najjaśniej – tytułowa bohaterka w interpretacji genialnej Judi Dench to prawdziwy anioł wśród ludzi, uosobienie dobroci i niezachwianej wiary w człowieka. Jest ona jednocześnie najsurowszym sędzią dla samej siebie – dopiero po 50 latach od dnia, w którym wydała na świat swego pierworodnego syna, decyduje się na wyjawienie bolesnej prawdy dorosłej już córce. Kilkuletni Anthony został bowiem odebrany Filomenie przez zakonnice z klasztoru, w którym wówczas mieszkała. Targana wyrzutami sumienia kobieta, pomimo nieudanych prób odnalezienia syna, decyduje się na jeszcze jeden wysiłek, wspierana przez potępionego na forum publicznym byłego dziennikarza i polityka.
Choć to, że życie pisze najlepsze scenariusze wiadomo nie od dziś, żadne inne stwierdzenie nie pasuje do dzieła Frearsa bardziej. Dobroduszna, niezwykle religijna i samotna (niczego nie dowiadujemy się o ojcu Jane, córki Filomeny) starsza pani poszukująca dawno odebranego jej syna, korzystająca z pomocy zniesławionego dziennikarza, to prawdziwy samograj, historia niesamowicie emocjonalna i wzruszająca. Doświadczenie reżysera uchroniło jednak Tajemnicę Filomeny od infantylnego melodramatyzmu – zamiast mnożyć sceny emocjonalnego poruszenia, Frears pozwala dwójce bohaterów z bardzo odległych światów dotrzeć się i zrozumieć. Martin, początkowo zainteresowany głównie tematem na interesujący artykuł, poddaje się sentymentalnemu wymiarowi tego śledztwa i robi wszystko, by pomóc Filomenie. Niczym Gregory Peck w Rzymskich wakacjach, Steve Coogan rezygnuje z zawodowego instynktu na rzecz zwykłego aktu człowieczeństwa.
Stwierdzenie, że film Frearsa to dzieło wybitne, byłoby oczywistą przesadą, jednak nie dziwi fakt, że został nominowany do Oscara – jego publicystyczna aktualność, znakomity poziom aktorstwa i ciepły humor stawiają go w gronie najlepszych dramatów obyczajowych ostatnich lat. Czekając już na ostateczny werdykt Akademii, dajmy się ponieść prostemu, humanistycznemu wzruszeniu, które coraz rzadziej widujemy na ekranie w oderwaniu od tandetnego infantylizmu.
Tytuł: Tajemnica Filomeny
Tytuł oryginalny: Philomena
Premiera: 31.08.2013
Reżyseria: Stephen Frears
Scenariusz: Steve Coogan, Jeff Pope, na podstawie książki Martina Sixsmitha
Zdjęcia: Robbie Ryan
Muzyka: Alexandre Desplat
Obsada: Judi Dench, Steve Coogan, Sophie Kennedy Clark, Michelle Fairley, Anna Maxwell Martin, Sean Mahon, Mare Winningham, Cathy Belton, Wunmi Mosaku