Co roku w oscarowej stawce znaleźć można produkcje, które opowiadają o zacnych postaciach, a czynią to w sposób bohatersko-laurkowy. Owe wygładzone, wyidealizowane portrety filmowe mają na celu przybliżenie okoliczności działania bohaterów, jednak rzadko chodzi w nich o merytoryczne nakreślenie kontekstu. Filmy te mają inspirować szacunek do przedstawionych na ekranie postaci i wydarzeń, nie zaś być wiernym odwzorowaniem realiów danego okresu. Dlatego też Ukryte działania należy uznać bardziej za przyjemną w odbiorze pocztówkę z okresu, gdy nierówność rasowa dopiero zaczynała odchodzić w niepamięć, niż rzetelne kino biograficzno-historyczne.
Kariera Theodore’a Melfiego zaliczyła całkiem imponujący skok w rozwoju – po kameralnym, choć mocno obsadzonym Mów mi Vincent z 2014 roku pochodzący z Brooklynu reżyser stanął za kamerą na planie filmu maksymalnie zorientowanego na Oscary, w dodatku odtwarzającego realia bardzo specyficznej epoki. Wyzwanie to jednak zupełnie go nie przerosło, a Melfi bardzo dobrze poradził sobie nie tylko z poprowadzeniem historii, ale także z ujarzmieniem charyzmatycznych członków obsady. Świadczą o tym choćby prestiżowe nagrody Screen Actors Guild i Satellite dla najlepszego zespołu aktorskiego czy nominacja do Oscara dla Octavii Spencer (choć ten wybór Akademii może dziwić, bo zarówno kreacja Taraji P. Henson, jak i Janelle Monáe są dalece bardziej imponujące). Doskonale przebiegły też prace nad oddaniem ducha epoki lat 60. ubiegłego stulecia, kiedy to pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim trwał kosmiczny wyścig zbrojeń. Zwłaszcza pod względem kostiumów Ukryte działania prezentują się znakomicie, dlatego szkoda, że akurat Renee Ehrlich Kalfus, wyróżniona właśnie nagrodą Gildii Kostiumografów, nie otrzymała nominacji do Oscara.
Dla czarnoskórych Amerykanów będzie to film o ogromnej wadze – podobnej to tej, jaką miały kilka lat temu Służące. Opowieść o trzech Afroamerykankach, które w czasach segregacji rasowej stopniowo zyskują coraz mocniejszą pozycję w strukturach NASA, oddaje zasłużony hołd kobietom, których trud włożony w rozwój technologii kosmicznych był niepomiernie większy niż ich białych kolegów. Nasze bohaterki – genialna matematyczka Katherine G. Johnson (w tej roli Henson), programistka Dorothy Vaughan (Spencer) i aspirująca do tytułu inżyniera Mary Jackson (Monáe) – zmagały się z podwójnym wykluczeniem: ze względu na płeć oraz kolor skóry. I choć ich odwaga i charyzma z pewnością była olbrzymia, walka z patriarchatem i rasizmem została przedstawiona w Ukrytych działaniach w sposób niemal bajkowy. Johnson, Vaughan i Jackson raz po raz przełamują schematy, a gdy znajdują w sobie siłę, by przeciwstawić się systemowi, niemal od razu osiągają sukces. Po filmach takich, jak Selma Avy DuVernay, rozgrywająca się przecież w tym samym momencie historii, trudno uwierzyć w idylliczność zobrazowanych przez Melfiego wydarzeń.
Nie sposób oczywiście nie kibicować bohaterkom Ukrytych działań – wszystkie trzy mają w sobie ogromnie pozytywną energię, a sceny, w których występują razem (a nie ma ich niestety aż tak wiele), należą do najlepszych i najbardziej zabawnych. Chciałoby się dowiedzieć o tych dzielnych kobietach nieco więcej, zwłaszcza tego, w jaki sposób w tak trudnych dla czarnoskórych obywateli czasach dostały się do tak elitarnej instytucji, jak NASA, ale na to w filmie brakuje czasu – reżyser stosuje liczne i niekiedy zbyt obszerne elipsy, co powoduje, że historia jawi się jako opowiadana naprędce, bez przyjrzenia się ważnym dla całości drobiazgom. Z drugiej strony jednak, jak już wspomniałem we wstępie, szczegółowa kronika sukcesu trójki czarnoskórych uczonych bohaterek nie była zapewne tym, co Melfi i jego mocodawcy chcieli osiągnąć. W ich wyobraźni Ukryte działania miały być prawdopodobnie ciepłym komediodramatem, hołdem dla pozostających dotąd w (tytułowym) ukryciu Afroamerykanek i prostą historią ku pokrzepieniu serc. I choć z tą prostotą może do końca nie wyszło (od terminologii naukowej można dostać zawrotów głowy), wszystkie inne zamierzenia udało się twórcom zrealizować w stu procentach.
Wybierając seans Ukrytych działań, nie zawiedziecie się – to historia pełna dobrej energii oraz bohaterów z krwi i kości, opowiedziana w przystępny, choć mało efektowny sposób. Film Theodore’a Melfiego to idealna propozycja na weekendową projekcję z całą rodziną i choć w oscarowym wyścigu raczej nie ma szans, warto zapoznać się z nim, zanim przestanie być o nim głośno.
Tytuł: Ukryte działania
Tytuł oryginalny: Hidden Figures
Premiera: 25.12.2016
Reżyseria: Theodore Melfi
Scenariusz: Allison Schroeder, Theodore Melfi, na podstawie książki Margot Lee Shetterly
Zdjęcia: Mandy Walker
Muzyka: Hans Zimmer, Benjamin Wallfisch, Pharrell Williams
Obsada: Taraji P. Henson, Octavia Spencer, Janelle Monáe, Kevin Costner, Kirsten Dunst, Jim Parsons, Mahershala Ali, Aldis Hodge, Glen Powell