Już 25 kwietnia 2019 roku sale kinowe w całej Polsce zapełnią się tysiącami widzów, którzy szukać będą odpowiedzi na jedno, jedyne pytanie: jak zakończy się tzw. III faza kinowego uniwersum Marvela? Czy w epickim podsumowaniu 11 lat istnienia MCU bracia Russo zaserwują nam kolejne niespodzianki? Z którymi bohaterami przyjdzie nam się pożegnać? Jak może wyglądać przyszłość Marvel Cinematic Universe? O tym wszystkim porozmawiałem z Łukaszem Budnikiem, moim serdecznym kolegą i redaktorem naczelnym portalu Film.org.pl.
Dawid: Czujesz już dreszcz napięcia przed Avengers: Endgame (tytuł oryginalny bojkotuję!)? Ja dziś wybieram się na seans i jestem bardzo ciekaw, czym zaskoczą tym razem bracia Russo. Nie ukrywam jednak, że powoli czuję, że formuła MCU zaczyna się powielać i bardzo czekam na jakieś nowe otwarcie – takie, jakim byli np. Strażnicy Galaktyki.
Łukasz: Ja też bojkotuję polski tytuł, nie pierwszy zresztą raz przy filmach Marvela (już Wojna bohaterów i Wojna bez granic mnie odrzucają). Owszem, dreszcz czuję, choć mimo wszystko bardziej niecierpliwie czekałem na Infinity War. Może dlatego, że w przypadku Endgame podświadomie czuję, że to pożegnanie z bohaterami? Mam wrażenie, jakby to było rozstanie ze starymi kumplami. W międzyczasie ostatni sezon Gry o tron – ten miesiąc nie jest łaskawy dla sentymentalnych!
Dawid: Rzeczywiście, to nie najlepszy miesiąc dla widzów nadmiernie przywiązujących się do ekranowych bohaterów. Infinity War mocno mnie zaskoczyło, ale też podobała mi się kompleksowość tej historii. Trochę się obawiam, że trudno będzie powtórzyć ten sukces, bo: po pierwsze – odrobinę może brakować tego elementu zaskoczenia, po drugie – największy crossover filmowego Marvela (tak było promowane Infinity War, jeśli dobrze pamiętam) już był, więc co zaoferują nam Russo? Masz jakieś przypuszczenia?
Łukasz: Jedynie oparte na niewielkim materiale, jaki został pokazany w zwiastunach i spotach. To jednak w kółko te same sceny – wiadomo tyle, że ci, którzy zostali przy życiu, będą chcieli przywrócić porządek na świecie. Niby jak zwykle, ale stawka jednak większa, bo przecież mówimy tu o uratowaniu nie tylko innych superbohaterów, ale też – zakładam – wszystkich istnień, które przepadły po pstryknięciu. Miliardów. Myślę, że z takim punktem wyjściowym Russo mają trochę opcji, żeby nas zaskoczyć – głównie metodami, jakie obiorą Avengers. Poza tym do idealna okazja, by na dobre godnie pożegnać jakichś bohaterów. Pytanie brzmi: kogo?
Dawid: Od jakiegoś czasu mowa o pożegnaniu Kapitana, bo nawet Chris Evans w mediach społecznościowych to zasugerował. Nie jest pewna przyszłość Roberta Downeya juniora, ale wiemy, że zostanie Thor – on na pewno będzie jedną z postaci kluczowych dla powstrzymania Thanosa. Wiemy, że powstaną kolejni Strażnicy Galaktyki, a także film o Czarnej Wdowie. A reszta? Nie śledziłem tej historii w komiksie, ale czuję, że ofiar nie może być dużo – być może część bohaterów zdecyduje się odejść w cień po tej wyniszczającej walce, by pozostać „w rezerwie” i być może na pewnym etapie powrócić. Kogo Ty typujesz do odstrzału?
Łukasz: Oj, ja bardzo bym chciał, żeby Thor dołączył do Strażników Galaktyki w ich kolejnym filmie! Nie widzę sensu w robieniu kolejnego solowego filmu o tym bohaterze (Ragnarok chyba wyczerpał temat), a jego dynamika ze Strażnikami jest świetna. Stawiam, że polegnie Kapitan, nie tylko przez sugestie Evansa. Wydaje mi się, że historia Steve’a jest już kompletna w tym uniwersum, a śmierć na polu bitwy, w obronie przyjaciół i w takiej sprawie, idealnie pasuje do tego faceta. Aż się przypomina jego „Mogę to robić cały dzień”, które powtarzał jeszcze jako chudzielec w latach 40. Natomiast co do Czarnej wdowy – film o niej ma być chyba prequelem, choć, szczerze mówiąc, nie widzę zasadności jego powstania.
Dawid: Ja na pewno za Stevem łezkę uronię, bo to jest gość starej daty, prawdziwa ostoja Marvela i amerykańskiego komiksu w ogóle, ale rozumiem, że pewna formuła już się wyczerpała. Nie bez powodu ostatni solowy film Capa był na dobrą sprawę kolejną częścią Avengers, za to w Infinity War było go niewiele. Z pewnością Endgame odda cesarzowi, co cesarskie, niemniej jednak pożegnanie z Rogersem wydaje się przesądzone. Totalna zgoda co do Thora, choć Gunn to nie Waititi i może nie wycisnąć z syna Odyna tyle, ile udało się w Ragnaroku i częściowo w trzecich Avengers. Chciałbym natomiast, by ewentualne pożegnania z bohaterami stały się otwarciem dla nowych, odważnych decyzji, których w komiksach nie brakowało – nie obraziłbym się np. gdyby T’Challa jednak nie wrócił, a jego miejsce, tak jak swego czasu w komiksie, przejęła genialna Shuri, postać zrealizowana znacznie lepiej niż główny bohater Czarnej Pantery. Endgame może też odwrócić hierarchię w MCU i pozwolić zyskać znaczenie mniej medialnym postaciom, takim jak Ant-Man czy Doctor Strange. Jak podobałoby Ci się takie rozwiązanie?
Łukasz: Gunn to nie Waititi, jasne (Taika jest niepowtarzalny!), ale nie można odmówić mu wyrazistego stylu, dzięki czemu obie części Strażników wyróżniają się na tle uniwersum. Myślę, że z Thorem też by sobie poradził. Jeśli chodzi o resztę – na pewno zgadzam się co do Pantery i Shuri. T’Challa dobrze wypada jako drugoplanowa postać, ale jako protagonista własnego filmu był, cóż, nieciekawy… Zrobienie miejsca postaciom takim jak Strange czy Ant-Man wydaje się być naturalnym ruchem i nie ma w tym nic złego, bo to przecież świetni bohaterowie, którzy jeszcze mogą się rozwinąć. Szczególnie, jeśli włodarze Marvela dołączą do ekipy zupełnie nowe, niepokazywane dotąd w MCU postaci i zobaczymy nowe interakcje. Mają przecież teraz do dyspozycji X-Men i Fantastyczną Czwórkę!
Dawid: Człowieku, nie igraj z moją wyobraźnią! Crossover łączący wszystkie te drużyny byłby czymś gigantycznym, chociaż… to paradoksalnie mógłby być gwóźdź do trumny filmowego uniwersum Marvela. Jasne, dotąd nie zaliczyli żadnej spektakularnej wpadki, ale zapanowanie nad tak ogromnym potencjałem, tyloma postaciami, wątkami, potencjalnymi historiami… Tego nawet bracia Russo czy James Gunn mogliby nie ogarnąć, a efektem byłby chaos i przesyt. Dużo lepiej mogłoby sprawdzić się to, co udało się w Ragnaroku (ciągle nam ten Waititi powraca!) – połączenie wątków Thora i Hulka wyszło genialnie, głównie dzięki sporej dawce humoru, ale i ciekawej, angażującej historii prosto z Kina Nowej Przygody. Dlatego mam nadzieję, że MCU nie pójdzie w kierunku „bigger is better” i zamiast krosowerować, ributować i rimejkować dokładnie przemyśli dostępne opcje i przygotuje odpowiednią strategię, której – mam nadzieję – elementem będzie oddanie głosu tym dotąd nieco zmarginalizowanym postaciom. Ciekawi mnie jednak których bohaterów z portfolio Foxa widziałbyś najchętniej w MCU?
Łukasz: Waititi niech powraca, mógłbym co roku oglądać jego film z Goldblumem w roli głównej! Jest dużo racji w tym co mówisz – lepiej, żeby filmy o tak ogromnej skali jak Infinity War czy, przypuszczam, Endgame były wyjątkiem i kulminacją danego etapu, a nie regułą. Ta strategia, żeby wprowadzać bohaterów najpierw na dalszym planie lub w solowym filmie jest bardzo dobra – DC pokazało z kolei, jak można się wyłożyć na niemal natychmiastowym pakowaniu wszystkiego do jednego gara.
Kogo bym zobaczył? Fantastyczną Czwórkę właśnie. Ta grupa ma potencjał, by zrobić o nich świetny blockbuster, a póki co niesamowicie obrywała w kinowych adaptacjach jej historii – i to niestety od samych twórców. Bardzo podoba mi się pomysł na obsadzenie Krasinskiego i Blunt jako Reeda i Sue Richardsów! A może Ty uważasz, że lepsze byłyby mniej głośne nazwiska?
Dawid: Przyznam, że nad nazwiskami się jeszcze nie zastanawiałem – nawet nie wiedziałem, że są takie plany wobec Blunt i Krasinskiego! Ale to faktycznie mogłoby wypalić. Bardziej skupiłbym się na postaciach, które wciąż nie otrzymały jeszcze swych 5 minut na ekranie – najbardziej czekam na Novę i She-Hulk, ale chętnie zobaczyłbym też Spider-Woman, Namora czy inne supergrupy, jak The New Mutants czy X-Force. No, sporo jeszcze dobroci do zekranizowania zostało! I teraz pytanie: czy Endgame skorzysta z okazji i wprowadzi kogoś nowego czy będziemy musieli poczekać aż opadnie kurz?
Łukasz: Stawiam, że to drugie. W Endgame spodziewałbym się raczej celebrowania postaci, które już poznaliśmy i zdążyliśmy pokochać, na nowych jeszcze przyjdzie czas. Jak sądzisz, ile ta maszyna będzie jeszcze funkcjonować? Dopóki starczy materiału źródłowego (a jest go mnóstwo) i dopóki będą spływać pieniądze, czy może jednak w pewnym momencie producenci powiedzą sobie „dość” i zamkną ten rozdział historii kina? Może jestem naiwny, że w ogóle rozważam tę drugą opcję.
Dawid: Jedyną możliwością, by moda na filmy komiksowe się skończyła, jest zmęczenie materiału – czyli wyczerpanie się zainteresowania widzów. Z jednej strony wydaje się, że to nieuchronne, z drugiej jednak umiejętnie budowane, wielomilionowe kampanie reklamowe skutecznie zaostrzają apetyty widzów. Rosną kolejne pokolenia wychowywane na komiksach, twórcy kreują nowe światy, alternatywne rzeczywistości… Kiedyś ta bańka pęknie, bo niemal wszyscy najistotniejsi superbohaterowie Marvela trafili już na ekran, a nie ma sensu kręcić filmów o trzecim garniturze herosów, ale myślę, że MCU ma przed sobą przynajmniej 10 lat prawdziwego prosperity. Przykład nowej odsłony uniwersum Gwiezdnych wojen, która nie jest już oceniana tak jednostronnie pozytywnie, pokazuje jednak, że nawet kura znosząca złote jaja czasem się zacina…
Łukasz: Zobaczymy, jak będzie z tym zainteresowaniem widzów w momencie, gdy twarzami MCU nie będą już Evans, Downey Jr. czy Hemsworth. W każdym razie ufam, że Kevin Feige nadal będzie tym przedsięwzięciem zarządzać tak samo sprawnie i że faktycznie czekają nas jeszcze lata przyjemnej i niewymuszonej rozrywki. Czego Tobie i sobie życzę!
€”€”€”€”€”€”€”€”€”€”€”-
Łukasz Budnik – krytyk filmowy, redaktor naczelny portalu Film.org.pl, specjalista od Toy Story, komiksów, starego polskiego kina i filmowych pamiątek.