Czekałem na nowego Baumbacha z niecierpliwością. Lekkość stylu twórcy Frances Ha połączona z ciętą i trafną diagnozą pokoleniową to mieszanka, która trafia w moje gusta idealnie. Poza tym: Greta. Od kiedy kilka lat temu wkroczyła do mikrowersum niezależnego kina amerykańskiego, pozostaje synonimem uroczego losera i przykładem naturalnego talentu. Mistress America to jej powrót do współpracy z Baumbachem, w realu partnerem życiowym aktorki, który wydobywa z Gerwig to, co w niej najlepsze. Powrót to, dodajmy, że wszech miar udany.
Jeżeli Frances Ha była wyrazem strachu przed nieuchronnie zbliżającą się dojrzałością, Mistress jest peanem na jej cześć. W swym najnowszym filmie Baumbach opowiada o 30-latce, która życiorysem i energią witalną mogłaby obdarować co najmniej kilka osób. Jednak to nie postać Brooke wprowadza nas w tę historię – przewodnikiem jest zaledwie 18-letnia Tracy (doskonała rola mało doświadczonej Lola Kirke), świeżo upieczona nowojorska studentka, która od pierwszych dni na uczelni czuje się niedopasowana, choć nie brak jej werwy i artystycznej pasji. Brzmi znajomo?
Tak, Tracy to młodsza wersja Frances, natomiast postać kreowana przez Gerwig to bez wątpienia jej starsze wcielenie. Brooke to córka człowieka, który ma ożenić się z matką osiemnastolatki, a więc młode kobiety wkrótce staną się siostrami. Ich pierwsze spotkanie wywraca do góry nogami życie studentki, dla której nowa siostra z miejsca staje się idolką. Szybkie tempo nowojorskiej codzienności i zaraźliwy entuzjazm Brooke sprawia, że Tracy zupełnie odrywa się od uczelnianej rzeczywistości i pragnie stać się cząstką życia swej przybranej siostry. Nie wie jeszcze, że sukces tej niepoprawnej optymistki to kolos na glinianych nogach, a rzekomo niemal zrealizowane już plany są w istocie jedynie mrzonkami.
Baumbach ponownie kreuje bohaterów, którzy czerpią z życia garściami, choć robią to niejako na kredyt. Brooke symbolizuje zarówno niezaspokojony apetyt współczesnych trzydziestolatków, jak i ich łatwość w porzucaniu marzeń i planów. Gerwig znakomicie oddaje niezdecydowanie swej bohaterki, która zajmuje się wszystkim i niczym: jest instruktorką spinningu, dekoratorką-freelancerką, a właśnie przymierza się do zostania restauratorką. Ma miliony pomysłów, z których żaden nie zostaje zrealizowany. Niezdecydowanie starszej z sióstr niespodziewanie staje się katalizatorem działań młodszej, która – zainspirowana życiem Brooke – rozwija się jako autorka opowiadań.
W końcu jednak bańka idealnego życia Brooke pęka, a na wierzch wychodzą żale i kompleksy. W drugiej części filmu Frances Ha spotyka się z Walką żywiołów, innym filmem Baumbacha, który eksplorował temat dorastania w dysfunkcyjnej rodzinie. Brooke i Tracy tworzą właśnie taką jednostkę, choć tak naprawdę nie mogą jeszcze mianować się siostrami. Obie jednak tak mocno wierzą w zupełnie nową dla nich relację, że stają się sobie bliższe niż ktokolwiek na świecie. I mimo że żadna z nich nie potrafi do końca wpasować się w swoje środowisko, zawsze mogą liczyć na siebie.
Noah Baumbach kontynuuje swój piękny love song dla Wielkiego Jabłka, ponownie diagnozując nowojorskich trzydziestolatków. Zmieniła się jednak jego perspektywa: dekadę temu opowiadał o swoich rówieśnikach, dziś jest o kilka lub kilkanaście lat starszy od swoich bohaterów. Wydaje się jednak, że z wiekiem nie traci z nimi kontaktu – wręcz przeciwnie, jego komentarze stają się jeszcze trafniejsze, a styl coraz bardziej świadomy i konsekwentny.
Tytuł: Mistress America
Premiera: 24.01.2015
Reżyseria: Noah Baumbach
Scenariusz: Noah Baumbach, Greta Gerwig
Zdjęcia: Sam Levy
Muzyka: Britta Phillips, Dean Wareham
Obsada: Greta Gerwig, Lola Kirke, Matthew Shear, Heather Lind, Michael Chernus, Cindy Cheung, Jasmine Cephas Jones, Dean Wareham, Kathryn Erbe