Ile było już takich opowieści o przegranych szansach? Trudno byłoby je policzyć. A ile było historii o niegodnych warunkach życia we wschodniej Europie? Pewnie jeszcze więcej. Dlatego film Kamena Kaleva jest tylko powtórzeniem obrazów, które widzieliśmy, i utrwaleniem stereotypów, które od dziesięcioleci funkcjonują na Zachodzie.
Bo przecież, choć nigdy nie byłem w Sofii, nie uwierzę, że stolica Bułgarii jest betonowym gettem, że ulicami rządzą gangi, a utalentowani rysownicy zmuszeni są do ciężkiej fizycznej pracy. A taki obraz rysuje nam Kalev w Eastern Plays.
Niekonsekwencja reżysera powoduje pewne trudności w opisaniu fabuły jego dzieła. W materiałach promocyjnych festiwalu Philips Cinema Mundi film określony został jako dramat o dwojgu braci, których losy po latach splotło nieprzyjemne wydarzenie na ulicach Sofii. O braterskiej relacji dowiemy się jednak niewiele, choć początkowe sceny mogą dawać na to nadzieję.
Później Kalev skupia się na Itso vel Christo (Christo Christov), byłym narkomanie, aktualnie alkoholiku, niedoszłym rysowniku. Mężczyzna, zniszczony nałogami i wewnętrznymi rozterkami, nie może znaleźć sobie miejsca we własnym życiu. Pewnej nocy, gdy pijany jak zwykle wraca do domu, ratuje przed skatowaniem ojca tureckiej rodziny. W ciągu kilku następnych dni odwiedza poszkodowanego, nawiązując podszytą uczuciem znajomość z piękną córką pobitego, Isil (Saadet Aksoy). Pomimo szlachetnych intencji Itso, rodzina dziewczyny nie akceptuje tej znajomości. Razem z wyjazdem Isil umiera nadzieja na ratunek dla Itso.
Mamy tu w zasadzie trzy postacie: wspomnianą wyżej parę i Georgija, młodszego brata głównego bohatera. Wszystkie nakreślone są niechlujnie, naprędce, choć obecność Itso jest momentami przytłaczająca. Podobnie jest z wątkami fabularnymi. Problem uzależnienia, nietolerancji rasowej, nieumiejętność odnalezienia się w świecie, szerząca się na ulicach przemoc – reżyser ledwie napomyka o tych niezwykle ważnych kwestiach, czyniąc swój film błahym i niesprecyzowanym.
Porusza jedynie rozdygotana osobowość Christo. Gdy opowiada chorych ludzkich duszach lub gdy pozwala sobie na spowiedź w gabinecie psychologa, wydaje się nam rannym zwierzęciem, które właśnie zostało skatowane. Christo gra sam siebie – był naturszczykiem, większość scen z filmu naprawdę przeżył. Czy to ważne? Bardzo, bo autentyzm to największa zaleta Eastern Plays.
PS. Kilka naprawdę ciekawych historii związanych z filmem można przeczytać w tym dokumencie.
Tytuł: Eastern Plays
Premiera: 17.05.2009
Scenariusz i reżyseria: Kamen Kalev
Zdjęcia: Julian Atanassov
Muzyka: Jean-Paul Wall
Obsada: Christo Christov, Ovanes Torosian, Saadet Aksoy, Nikolina Iancheva