Jedna z najbardziej oczekiwanych premier tego lata, a może i całego 2010 roku. Jedna z najbardziej rozchwytywanych i kasowych aktorek. Uznany reżyser kina sensacyjnego i jeden z ciekawszych scenarzystów tegoż gatunku. Wynik? Jedno z największych rozczarowań tego roku w polskich kinach.
Ciężko stwierdzić, co najbardziej zawodzi w tym filmie. Dziurawa fabuła? Drętwa, pozbawiona charakteru główna bohaterka? A może wybitnie nieudolni aktorzy drugiego planu? Na pewno wszystkie te czynniki miały wpływ na spektakularny niewypał pt. Salt, ale mnie najbardziej zawiodła główna bohaterka. Zwinna jak zwykle i zabójcza Angelina Jolie, podejrzewana o bycie rosyjskim szpiegiem, nie ma żadnych cech charakterystycznych dla bohatera z krwi i kości – nie widzimy żadnego rozdarcia wewnętrznego, konfrontacja z głównym antagonistą nie przynosi żadnych emocji, poza efektowną, przedostatnią sceną filmu. Dzikość Salt, która się w niej uwidacznia, jest dobrą bazą dla sequela filmu, który z pewnością powstanie. Podobno drugi film z Danielem Craigiem jako Jamesem Bondem – Quantum of Solace – okazał się dużo mroczniejszy i bardziej brutalny, niż poprzednik. A skoro spotkałem się z określeniem Evelyn Salt mianem Bonda w spódnicy, oczekuję znacznej przemiany w drugiej odsłonie. Tylko ona może uratować tę postać.
Wspomniałem o nieudolnym drugim planie. Liev Schreiber – którego nie znoszę, ale staram się oceniać obiektywnie – i Chiwetel Ejiofor to pionki, które w Salt ładnie się prezentują, ale niczego kompletnie nie wnoszą. Ich gra aktorska ogranicza się do robienia głupich min, a pogoń za Salt przypomniało mi uganianie się dwóch fajtłapowatych braci za myszą w filmie Polowanie na mysz. Komedia.
Sceny akcji wyniesione są naturalnie do granic absurdu, a wyszkolenie Evelyn Salt sugeruje, iż każdy agent – rosyjski czy amerykański – ma wiedzę i umiejętności niczym legendarny MacGyver. Stosunki na linii Rosja-USA i rzekomy plan rozbicia amerykańskiego imperium przez rosyjskich agentów ukazane są z uroczą, charakterystyczną dla Amerykanów naiwnością i nieznajomością politycznych mechanizmów. Cóż, od producentów wymaga się jedynie pieniędzy, a nie tego, by nie byli idiotami.
110 milionów dolarów wpompowane w ten film wydają mi się jednymi z najgorzej zainwestowanych pieniędzy w ciągu ostatnich kilku lat. Ta kwota oczywiście zwróci się darczyńcom, ale jakościowy niesmak pozostanie w mych ustach na bardzo długi czas.
PS. Jako Polak nie mógłbym przemilczeć kreacji Daniela Olbrychskiego. Po obejrzeniu trailera, w którym Olbrychskiemu podłożono głos, bałem się, że taka sama sytuacja będzie miała miejsce w filmie. Na szczęście tak się nie stało. Nie ma się czego wstydzić, ale długo Polaka na ekranie nie widzimy. Całe szczęście, że nie skończyło się na pierwszej scenie. Tak czy inaczej – gratulacje, Panie Olbrychski.
Tytuł: Salt
Premiera: 19.07.2010
Reżyseria: Phillip Noyce
Scenariusz: Kurt Wimmer
Zdjęcia: Robert Elswit
Muzyka: James Newton Howard
Obsada: Angelina Jolie, Liev Schreiber, Chiwetel Ejiofor, Daniel Olbrychski, August Diehl