Oscary, Oscary, i po Oscarach. Nie wiem jak Wy, ale ja mam poczucie ogromnego niedosytu. Nie rozczarowania, bo Kształt wody zachwycił mnie w Wenecji i nie byłem – jak zaskakująco duża część komentatorów w polskim internecie – przeciwnikiem tego filmu. Tyle że Guillermo del Toro nakręcił film wyważony, prosty w swej konstrukcji, angażujący bardziej formą niż treścią. Martin McDonagh z kolei – którego ograbiono z Oscara za scenariusz oryginalny na rzecz Jordana Peele’a i Uciekaj! – stworzył prawdziwą powieść filmową, z wciągającą historią i nieszablonowymi bohaterami. Kino gatunkowe zatriumfowało jednak nad autorską wizją, dlatego moje ukochane Trzy billboardy za Ebbing, Missouri musiały zadowolić się Oscarami aktorskimi w kategoriach pierwszoplanowej roli żeńskiej i drugoplanowej męskiej, które bezdyskusyjnie wygrali Frances McDormand i Sam Rockwell.
To nie jest tak, że Peele nie zasłużył na Oscara – ma wiele fajnych pomysłów, a Uciekaj! to niezłe kino, choć to przede wszystkim rozrywka z pewnym społecznym zacięciem. Trzy billboardy€¦ to wielki film, będący całą Ameryką zmieszczoną w dwugodzinnym metrażu. Nagrodę dla debiutanta kosztem genialnego dramaturga należy tłumaczyć chyba jedynie chęcią zachowania rasowych parytetów i niesamowitym medialnym szumem wokół Uciekaj!, które w przypadku nagrodzenia McDonagha musiałoby się obejść smakiem – podobnie jak świetne Lady Bird Grety Gerwig. Bardzo mi szkoda tego filmu, ale też w żadnej kategorii nie miał większych szans – to zbyt kameralne kino, nie tak medialne jak Ja, Tonya, która triumfowała w kategorii najlepsza aktorka planowa, jedynym wyścigu, w którym Lady Bird miało jakieś szanse. Obie kreacje matek – Allison Janney i Laurie Metcalf – były znakomite, ale to ta pierwsza zrobiła większe wrażenie na Akademii. Na mnie zresztą też.
Sporą niespodzianką dla mnie okazał się Oscara dla Fantastycznej kobiety w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. To interesujący, momentami wręcz hipnotyzujący obraz, ale zdecydowanie najsłabszy w stawce. Byłem pewien, że zwycięży Niemiłość lub The Square, ale być może ponownie zwyciężyła poprawność polityczna – cała gala prowadzona była w atmosferze otwartości i równości, w co pięknie wpisywała się postać Danieli Vegi, transgenderowej aktorki grającej tytułową rolę w Fantastycznej kobiecie. Co tam, że sam film jakością odbiega od dzieł Zwiagincewa czy Östlunda – grunt, że Akademia wygląda na postępową. O ile jednak ten werdykt jeszcze można zrozumieć, o tyle Oscar dla Dear Basketball to jawna kpina. Prywatne wyznanie Kobe’ego Bryanta i ewidentne przedłużenie jego sławy to rzecz całkiem ładna, ale nijak niemająca się do wspaniałej wyobraźni i wzruszającej treści Negative Space Maxa Portera i Ru Kuwahaty.
Równie dużym rozczarowaniem było rozstrzygnięcie w kategorii najlepsza piosenka. O tym, że Remember Me z filmu Coco w żadnym razie nie zasłużyło na Oscara najlepiej świadczy słabiutkie wykonanie tego utworu podczas gali. Nie każdy aktor musi umieć śpiewać, to prawda, ale w takim razie dlaczego do cholery ktoś wpadł na pomysł, by nagrodzić ledwie zawodzącego Gaela GarcÃę Bernala?!? Sufjan Stevens byłby znacznie lepszym wyborem, a zwyciężczynią tak naprawdę powinna zostać Keala Settle, która także podczas gali zamiotła swoich rywali swym potężnym wokalem.
Zaskoczyło mnie rozstrzygnięcie w kategorii pełnometrażowego filmu dokumentalnego (spodziewałem się zwycięstwa Ostatniego w Aleppo), a raczej mało kto spodziewał się, że Blade Runner 2049 zgarnie laur za efekty specjalne. Całe szczęście, że w kategoriach aktorskich obyło się bez niespodzianek i Oscary powędrowały do najlepszych: Frances porwała wszystkich uczestników tej nudnej gali, Allison dobrze zaczęła swe przemówienie, a skończyła tak sobie, a Gary Oldman, który nareszcie doczekał się Rycerza, zakończył swoją mowę dziękczynną piękną dedykacją dla swej 99-letniej mamy. A że Oscara dostał też – jako pierwszy tego wieczoru zresztą – mój ziom Sam Rockwell, przypomnijcie sobie mój wywiad z nim.
Jubileuszowa, 90. gala rozdania Oscarów przeszła do historii. Było nudno, poprawnie i czerstwo, a ogólną mizerię przełamywały jedynie żarty ze skuterem wodnym w roli głównej (nagroda do autora najkrótszych podziękowań) i pojedyncze występy, z Kumailem Nanjianim na czele. Już pojawiły się petycje, by amerykański Pakistańczyk został prowadzącym przyszłoroczną galę. Jeśli zapytalibyście mnie, czy było warto zarywać noc, odpowiedziałbym: nie było, ale na końcu i tak najważniejsze jest, że Roger Deakins wreszcie dostał Oscara.
PEŁNA LISTA ZWYCIĘZCÓW
Najlepszy aktor drugoplanowy: Sam Rockwell (Trzy billboardy za Ebbing, Missouri)
Najlepsza charakteryzacja: Kazuhiro Tsuji, David Malinowski, Lucy Sibbick (Czas mroku)
Najlepsze kostiumy: Mark Bridges (Nić widmo)
Najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny: Bryan Fogel, Dan Cogan (Icarus)
Najlepszy montaż dźwięku: Alex Gibson, Richard King (Dunkierka)
Najlepszy dźwięk: Mark Weingarten, Gregg Landaker, Gary A. Rizzo (Dunkierka)
Najlepsza scenografia: Paul D. Austerberry, Jeffrey A. Melvin, Shane Vieau (Kształt wody)
Najlepszy film nieanglojęzyczny: Fantastyczna kobieta
Najlepsza aktorka drugoplanowa: Allison Janney (Ja, Tonya)
Najlepszy krótkometrażowy film animowany: Dear Basketball
Najlepszy pełnometrażowy film animowany: Coco
Najlepsze efekty specjalne: John Nelson, Paul Lambert, Richard R. Hoover, Gerd Nefzer (Blade Runner 2049)
Najlepszy montaż: Lee Smith (Dunkierka)
Najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny: Heaven Is a Traffic Jam on the 405
Najlepszy krótkometrażowy film fabularny: The Silent Child
Najlepszy scenariusz adaptowany: James Ivory (Tamte dni, tamte noce)
Najlepszy scenariusz oryginalny: Jordan Peele (Uciekaj!)
Najlepsze zdjęcia: Roger Deakins (Blade Runner 2049)
Najlepsza muzyka: Alexandre Desplat (Kształt wody)
Najlepsza piosenka: „Remember Me” Kristen Anderson-Lopez, Robert Lopez (Coco)
Najlepsza reżyseria: Guillermo Del Toro (Kształt wody)
Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Gary Oldman (Czas mroku)
Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: Frances McDormand (Trzy billboardy za Ebbing, Missouri)
Najlepszy film: Kształt wody