Zawsze chciałem to zrobić – zebrać w jednym tekście wszystkie moje ukochane świąteczne filmy. Dobrego kina na święta jest znacznie więcej, zapewne nie wszystkie gwiazdkowe filmy znam, ale na poniższej liście znajdziecie te, które ukochałem najbardziej i bez których nie wyobrażam sobie świąt Bożego Narodzenia. Są tu tytuły doskonale znane z telewizyjnych ramówek, ale i amerykańskie klasyki, które u nas nie są tak dobrze znane. Oglądajcie i przekazujcie sobie Ducha Świąt!
5. Gospoda świąteczna (1942, reż. Mark Sandrich) / Białe Boże Narodzenie (1954, reż. Michael Curtiz)
Dwa świąteczne klasyki z Bingiem Crosbym – dzieli je aż 12 lat, ale oba z nich mają w sobie tego samego starego ducha Świąt, z pięknymi piosenkami (oryginalne White Christmas pochodzi właśnie z Gospody świątecznej!), prawdziwą miłością i tą specyficzną, hollywoodzką wiarą w bezinteresowność i ludzkie dobro. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy mają słabość do starego, klasycznego
4. Kevin sam w domu / Kevin sam w Nowym Jorku (1990 / 1992, reż. Chris Columbus)
Mówcie, co chcecie – Kevin McCallister zrobił mi święta, bo gdy wkraczał na nasze ekrany byłem kilkuletnim berbeciem i właśnie z produkcjami Chrisa Columbusa kojarzę kino świąteczne. Oczywiście w miarę upływu lat poszerzałem swoje horyzonty w tym zakresie, ale jednak Kevin to wciąż postać, która potrafi rozbawić i wprowadzić w świąteczny nastrój. Oba filmy traktuję jako nierozłączną całość,
3. Cud na 34. ulicy (1947, reż. George Seaton)
W Polsce mniej znany niż nakręcone rok wcześniej To wspaniałe życie, film George’a Seatona jest równie wielkim klasykiem świątecznym w Stanach i zdecydowanie nie ustępuje jakością obrazowi Franka Capry. Cud na 34. ulicy opowiada o Świętym Mikołaju, który przypadkowo znajduje się w Stanach Zjednoczonych i zostaje zatrudniony przez dom handlowy Macy’s do roli… jednego ze swych odtwórców. Piękna opowieść o wierze w element magii, który można odnaleźć w codzienności. Wspaniałe role Maureen O’Hary, Edmunda Gwenna i maleńkiej Natalie Wood, przyszłej gwiazdy Buntownika bez powodu i West Side Story.
Jeśli ktoś z Was jeszcze nie widział Cudu na 34. ulicy, już jutro będziecie mieć okazję to zmienić! Najbliższy seans już 25 grudnia 2018 roku o 8:20 na TVP Kultura!
2. W krzywym zwierciadle: Witaj Święty Mikołaju (1989, reż. Jeremiah S. Chechik)
Nie jestem znawcą ani przesadnym fanem komediowej serii W krzywym zwierciadle – widziałem kilka części i, owszem, pośmiałem się, ale do żadnej nie przywiązałem się tak, jak do Witaj Święty Mikołaju. Uwielbiam ten zestaw przezabawnych skeczy, tę liczną obsadę, w której każdy daje z siebie wszystko, byle tylko wycisnąć z filmu Chechika jeszcze jeden gag, jeszcze jedną salwę śmiechu. Uwielbiam napisy początkowe, towarzyszącą im sekwencję rysunkową i utwór Christmas Vacation w wykonaniu Mavis Staples. Ten film zawsze poprawia mi humor – mogę oglądać go także poza sezonem gwiazdkowym? Proszę, proszę!
1. To wspaniałe życie (1946, reż. Frank Capra)
Nie ma piękniejszego filmu świątecznego niż klasyk Franka Capry. James Stewart przekonuje się, jak wyglądałby świat bez niego i ani jemu, ani widzowi zupełnie się to nie podoba! Ekranizacja opowiadania The Greatest Gift Philipa Van Doren Sterna dostarcza całego mnóstwa wzruszeń, ale też pozwala zrozumieć, jak łatwo życie może wymknąć się spod kontroli. Mądry, ciepły film, dzięki któremu uwierzycie w istnienie gwiazdkowych cudów.