Oto nadszedł koniec tego, co ponad trzy lata temu rozpoczęło się od zaskakującego sukcesu kasowego. Pierwsze Igrzyska śmierci, adaptacja niezwykle popularnej serii powieści dla nastolatków pióra Suzanne Collins, nieoczekiwanie zarobiły w kinach na całym świecie blisko 700 milionów dolarów, wskakując do pierwszej setki najbardziej kasowych filmów w historii. Zapoczątkowały jednocześnie serię, która awansowała Jennifer Lawrence do grona największych gwiazd Hollywood. Kolejne odsłony sagi nie miały już jakości pierwowzoru, jednak spektakularny finał nie przynosi wstydu jej twórcom.
To oczywiste, że nie mogliśmy liczyć na radykalną zmianę w estetyce lub narracji, dlatego Igrzyska śmierci: Kosogłos cz. 2 podążają ścieżkami utartymi przez poprzednie części serii. Francis Lawrence podtrzymuje mroczną atmosferę, która charakteryzowała pierwszy akt finału serii, a do głosu dochodzą naprawdę ciemne strony osobowości bohaterów. Jennifer Lawrence w roli Katniss vel Kosogłosa wystawiana jest na niezliczoną ilość prób, co nie pozostaje bez wpływu na jej osobowość. Cena, jaką przyjdzie jej zapłacić za kontynuowanie wendety wobec Kapitolu, okaże się wyjątkowo wysoka – na tyle wysoka, by bezpowrotnie zmienić protagonistkę.
Jest w drugiej części Kosogłosa sporo złych emocji: żalu, strachu, bólu. Poczucie uciemiężenia poszczególnych dystryktów, z których składa się zarządzane przez niegodziwego Snowa państwo Panem, sięga zenitu, a obrazy cierpienia pojawiają się częściej niż kiedykolwiek wcześniej. Wszystkiemu towarzyszy nieco już męcząca historia trójkąta miłosnego: Katniss nadal nie może zdecydować pomiędzy patrzącym na nią oczami spaniela Galem (Liam Hemsworth) a mającym znacznie bardziej złowrogie spojrzenie Peetą (Josh Hutcherson), z którym jednak łączy ją trudne doświadczenie udziału w Głodowych Igrzyskach. Ostatecznego wyboru dokona dopiero w samym finale, ale jej decyzja nikogo nie powinna dziwić.
Pomimo oczywistej naiwności fabuły (przypominam, że kanwą filmu są powieści dla nastolatków), Kosogłos cz. 2 to dobrze opowiedziane i zrealizowane podsumowanie czteroczęściowej przygody. W trakcie seansu przypomnimy sobie wielu uczestników poprzednich Igrzysk, a bohaterowie wielokrotnie wracają do wydarzeń z wcześniejszych odsłon serii. Najmocniej zaś spójność cyklu podkreślona jest przez szereg relacji pomiędzy bohaterami pierwszego i drugiego planu. Pozwalają one spojrzeć na Igrzyska śmierci nie jak na przypadkową historyjkę, lecz minimitologię, czerpiącą zarówno z ikonografii science-fiction, jak i fantasy.
Jeśli zaś nie rozpatrywać drugiej części Kosogłosa w kategoriach dzieła filmowego, lecz widowiska dla mas, także i w tej klasie filmowi Lawrence’a należą się pochwały. Jak przystało na finał sagi blockbusterów, ostatni rozdział Igrzysk śmierci obfituje w znakomite efekty specjalne, sceny walk i pościgów (sekwencja w podziemiach!), a także spektakularną scenografię i odpowiednio monumentalną muzykę (zwłaszcza w kulminacyjnych scenach). Nawet jeśli Igrzyska śmierci: Kosogłos cz. 2 nie wnosi do serii nic nowego, z pewnością nie rozczarowuje, godnie żegnając się z tak licznie gromadzonymi przez lata fanami.
Film obejrzałem dzięki uprzejmości kina Nowe Horyzonty we Wrocławiu (www.kinonh.pl).
Tytuł: Igrzyska śmierci: Kosogłos cz. 2
Tytuł oryginalny: The Hunger Games: Mockingjay – Part 2
Premiera: 4.11.2015
Reżyseria: Francis Lawrence
Scenariusz: Peter Craig, Danny Strong, Suzanne Collins (na podstawie serii powieści autorstwa Suzanne Collins)
Zdjęcia: Jo Willems
Muzyka: James Newton Howard
Obsada: Jennifer Lawrence, Josh Hutcherson, Liam Hemsworth, Woody Harrelson, Donald Sutherland, Julianne Moore, Philip Seymour Hoffman, Willow Shields, Sam Claflin, Elizabeth Banks, Mahershala Ali, Jena Malone, Jeffrey Wright, Natalie Dormer