Piotr Domalewski w polskim kinie pojawił się nagle w 2017 roku – wcześniej miał na koncie wyłącznie etiudy – i Cichą nocą pozamiatał wszystkie najważniejsze nagrody, na czele ze Złotymi Lwami i Orłami. W tamtej historii młody mężczyzna wracał z saksów do ojczyzny, przekonując się jak szybko zniszczeniu uległy jego relacje z bliskimi. Jak najdalej stąd, drugi pełny metraż Domalewskiego, jest swoistym rewersem tamtej historii – opowiada bowiem nie o samym imigrancie, ale o tym, jak jego nieobecność wpłynęła na jego rodzinę.
Ola (debiutująca w pełnym metrażu Zofia Stafiej) wkrótce kończy 18 lat, dlatego bardzo stara się zdać egzamin na prawo jazdy. Niestety, trzecie podejście okazuje się nieudane, a rozczarowanie dziewczyny okazuje się tym większe, że tylko pod warunkiem zdania egzaminu otrzyma pieniądze na samochód od pracującego w Irlandii ojca. Sytuacja w domu nie pozwala na opłacenie kolejnego testu, dlatego zdeterminowana 17-latka łapie dorywcze prace, by uzbierać potrzebną kwotę. Zanim jednak jej się to udaje, Ola otrzymuje tragiczną informację z Irlandii. Jako że tylko ona w rodzinie zna angielski w stopniu komunikatywnym, musi wsiąść na pokład samolotu i wyruszyć na Zieloną Wyspę, by załatwiać sprawy, które powinny przerosnąć niepełnoletnią buntowniczkę. Ola staje jednak na wysokości zadania, choć będzie musiała stawić czoła niewygodnej prawdzie o niewidzianym od lat ojcu.
Domalewski po raz drugi w centrum fabuły stawia wątek imigracyjny, ale tym razem nie chodzi o samego imigranta, co o tych, których jego wyjazd dotyka pośrednio. Ola, jej mama (Kinga Preis) i jej niepełnosprawny starszy brat – mimo regularnych przelewów od ojca – ledwo wiążą koniec z końcem, a niemal pełnoletnia dziewczyna na dodatek zmaga się z syndromem dziecka opuszczonego. Gdy z Irlandii nadchodzą tragiczne wiadomości, Ola nie tylko z miejsca musi stać się dorosła, ale i błyskawicznie przyswoić nie zawsze miłe informacje na temat ojca. Jak najdalej stąd to z jednej strony niełatwy w odbiorze dramat rodzinny, a z drugiej dość brutalne coming-of-age story, w którym buntownicza nastolatka musi w jednej chwili stać się odpowiedzialną i podejmować decyzje, które nawet dla doświadczonego dorosłego nie byłyby łatwe. Sen imigranta niejednokrotnie już bywał odczarowany na ekranie małym i dużym, ale Jak najdalej stąd w iście Loachowskim lub Dardenne’owskim stylu przybliża przygnębiającą prawdę o tym, jak może wyglądać świat tych, którzy z desperacji wyruszą na saksy. W jednej z najmocniejszych scen filmu Arkadiusz Jakubik, wcielający się w rolę polskiego pośrednika pracy w Dublinie, z brutalną szczerością podsumowuje losy tych, którzy po pewnym czasie przestają być bliskimi, a stają się tylko nadawcami przelewów.
Zofia Stafiej brawurowo wciela się w postać zadziornej i wiecznie wściekłej Oli, dla której celem nadrzędnym jest posiadanie prawa jazdy i własnego samochodu. W tej dziewczynie kumuluje się rozczarowanie całego pokolenia dzieci, które dorastały już w czasach intensywnej emigracji zarobkowej Polaków. Jak najdalej stąd chyba właśnie na tym polu wybrzmiewa najmocniej – ukazując traumę dzieci opuszczonych przez rodzica, ciężko pracującego za granicą, ale nieobecnego w kluczowych momentach życia młodego człowieka. Domalewski nie ocenia tych rodziców, ale daje głos drugiej stronie, mimo że podobno dzieci głosu nie mają. Dobrze, że są jeszcze filmowcy, którzy zadają kłam temu powiedzeniu.
8/10
Tytuł: Jak najdalej stąd
Premiera: 25.09.2020
Scenariusz i reżyseria: Piotr Domalewski
Zdjęcia: Piotr Sobociński jr
Muzyka: Hania Rani
Obsada: Zofia Stafiej, Kinga Preis, Arkadiusz Jakubik, Tomasz Ziętek