Są filmy, dzięki którym jesteśmy w stanie poznać to, co transcendentne. Ukazują uczucia i emocje nieznane większości ludzi, a dostępne dla jednostek, które zdecydowały się zawierzyć czemuś absolutnemu, choć nieuchwytnemu. Pasja, z jaką Ludzie Boga mówią o swoim pasterzu, unikając prz tym fanatyzmu, jest największą zaletą filmu Xaviera Beauvois.

Przywykliśmy już do pompatycznych deklaracji wiary i patosu charakterystycznego dla kościelnych obrządków. My, Polacy, wychowani w większości w duchu zabobonnego katolicyzmu, nie potrafimy wypośrodkować swojej religijności – jesteśmy albo ateistami, albo fanatykami. Beauvois chciał pokazać nam inną formę wiary: bezgraniczne oddanie w ramach człowieczeństwa i własnej osobowości. Ufność i nadzieję wbrew wszelkiej logice, ale bez zamroczenia zdrowego rozsądku, jakie często jest udziałem tzw. gorliwych katolików.Ludzie Boga opisują tragedię z historii zupełnie współczesnej: w 1996 w klasztorze cystersów w Tibhirine w Algierii doszło do porwania, a następnie zamordowania siedmiu francuskich mnichów przez terrorystów ze Zbrojnej Grupy Islamskiej. Bracia przez wiele lat działali dla dobra lokalnej społeczności, zacierając granice pomiędzy chrześcijaństwem a religią Koranu. Doskonale rozumieli się z wyznawcami islamu, o czym najlepiej świadczy jedna z początkowych scen, w której jeden z mężczyzn z wioski nieopodal zaprasza wszystkich braci na obrzezanie swojego syna. Zwyczajny gest sąsiedzkiej przyjaźni, nie ma w nim nic szczególnego.Tylko głupiec po obejrzeniu filmu Beauvois nie będzie wzruszony postawą cystersów. Reżyser nie stawia im pomników: pokazuje zarówno wytrwałość Christiana (wspaniały Lambert Wilson), jak i zwątpienie Christophe’a (Olivier Rabourdin), rozterki pozostałych mnichów i kiełkującą w nich decyzję o pozostaniu w klasztorze, pomimo zbliżającego się zagrożenia. Brak mi słów, by opisać emocje towarzyszące mi podczas najważniejszej bodaj sceny – symbolicznej, ostatniej, wigilijnej wieczerze braci, którzy tej nocy przestali być nimi tylko w rozumieniu symbolicznym.

Ks. Jan Twardowski twierdził, że „wierzyć to znaczy ufać, kiedy cudów nie ma.” W Tibhirine nie było cudu, świat nie zadrżał w posadach, zbawienie nie przyszło wśród gromów i fanfar. A jednak siedmiu cystersów wierzyło do końca. Oto siła wiary.Przepiękny, metafizyczny film o człowieczeństwie i godności w walce o jego zachowanie. Prawdziwa perła.

Tytuł: Ludzie Boga
Tytuł oryginalny: Des hommes et des dieux
Premiera: 18.05.2010
Reżyseria: Xavier Beauvois
Scenariusz: Xavier Beauvois, Etienne Comar
Zdjęcia: Caroline Champetier
Obsada: Lambert Wilson, Michael Lonsdale, Olivier Rabourdin, Philippe Laudenbach, Jacques Herlin, Loïc Pichon, Xavier Maly, Jean-Marie Frin

By

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *