Nowi mutanci Josha Boone’a to chyba najczęściej przesuwany / opóźniany / modyfikowany film w ostatnich latach – do spółki z poprzednią produkcją w ramach kinowego uniwersum X-Men, czyli katastrofalną Mroczną Phoenix (2019). A skoro za produkcję Nowych mutantów częściowo odpowiadający ci sami ludzie – w tym Simon Kinberg, który wyreżyserował ostatni film o X-men – można było mieć mnóstwo obaw w stosunku do projektu Josha Boone’a. Szczęśliwie jednak Nowi mutanci okazują się filmem bardzo sprawnie zrealizowanym, spójnym, a przy tym wypełnionym przemyślanymi, charakterystycznymi bohaterami.
Jak podaje portal IMDb, nowa odsłona kinowego uniwersum mutantów może „pochwalić się” średnią oceną niższą niż Mroczna Phoenix, co trudno do końca zrozumieć, gdy wspomni się ten katastrofalny filmowy bałagan, jakim był film Simona Kinberga. Josh Boone, twórca, który odniósł spory sukces z młodzieżowym dramatem Gwiazd naszych wina, znacznie lepiej poradził sobie z opanowaniem chaosu, jaki towarzyszył procesowi produkcyjnemu Nowych mutantów. Dość powiedzieć, że pierwotną datą premiery filmu był kwiecień 2018, a zdjęcia zrealizowano między lipcem a wrześniem 2017 roku! Z tego też powodu, oglądając na ekranie Anyę Taylor-Joy należy pamiętać, że jej kreacja powstała na długo przed tym, jak zachwyciła w tym roku rolami w Gambicie królowej czy Emmie.. Na innym etapie kariery była też Maisie Williams, czyli Arya Stark z Gry o tron, wówczas będąca jeszcze przed zdjęciami do 8. sezonu ultrapopularnego serialu, który zakończył się ponad półtora roku temu. Ale choć Nowi mutanci zdają się być filmową przesyłką z przeszłości, w 2021 roku ogląda się ich bardzo przywoicie.
Czerpiąc z doświadczeń z pracy nad Gwiazd naszych wina, Boone nadaje Nowym mutantom charakter opowieści z gatunku „young adult fiction”, co jak najbardziej ma sens – bohaterowie filmu są bowiem młodymi ludźmi wchodzącymi w dorosłość, a jako obdarzeni supermocami mutanci mają ogromne problemy z tożsamością i zaakceptowaniem siebie. Wszystko to wymieszane zostało z konwencją kina grozy i choć – jak twierdzi Josh Boone – efekt końcowy i tak jest mocno złagodzoną wersją tego, co początkowo planował, właśnie groza wybrzmiewa w Nowych mutantach wyjątkowo mocno. Fabuła ogniskuje się wokół Danielle Moonstar (debiutująca na dużym ekranie Blu Hunt, podobnie jak jej bohaterka mająca rdzennie amerykańskie korzenie), młodej dziewczynie z plemienia Czejenów, która po tragedii, jaka spotkała jej wioskę, budzi się w podejrzanej instytucji przypominającej szpital dla obłąkanych. Jedynym personelem jest dr Reyes (Alice Braga), która przekonuje Danielle, że jej zadaniem jest pomóc dziewczynie odkryć i opanować jej moce – tak, by nie stanowiła zagrożenia dla siebie i innych. Poza nią w ośrodku przebywa kilkoro innych młodych ludzi, posiadających najróżniejsze zdolności – od zmieniającej się w wilka Rahne (Maisie Williams) przez będącego żywą kulą energii Sama (znany ze Stranger Things Charlie Heaton) i dysponującego mocą Słońca Roberto (Henry Zaga) aż po obdarzoną szerokim wachlarzem umiejętności Iliany (Anya Taylor-Joy). To z tą ostatnią – klasycznie stereotypową „high school queen” – Danielle ma początkowo na pieńku, dopóki panie w bezpośredniej konfrontacji nie wyjaśnią sobie co nieco.
Film Boone’a, mimo tak długiego procesu produkcyjnego, wygląda naprawdę solidnie – komputerowe efekty specjalne, które starano się ograniczyć do zbędnego minimum (ponoć tylko 10% scen powstało z wykorzystaniem green screenu), prezentują się imponująco, choć nie ma tu rozbuchanych inscenizacyjnie sekwencji walk z najeźdźcami z kosmosu i innych tym podobnych scen. Sporo jest natomiast demonów i potworów, które ożywają w koszmarach pensjonariuszy szpitala – jeden z nich mówi nawet głosem Marilyna Mansona! Niektóre maszkary zdałyby egzamin nawet w stuprocentowym horrorze, co świadczy o tym, jak mrocznym filmem są Nowi mutanci – choć opowiada o młodych ludziach starających się zrozumieć siebie (i, w niektórych przypadkach, swoje uczucia), zmusza ich do mierzenia się z naprawdę potężnymi wyzwaniami. Fabularna konkluzja filmu Boone’a nie jest oczywiście odkrywcza – jak można się domyślić, kilkoro zupełnie niepodobnych do siebie mutantów z różnych światów musi zjednoczyć siły, by pokonać demony – zarówno te indywidualne, jak i te, które zagrażają im wszystkim. Historia opowiedziana w Nowych mutantach wyraźnie wytycza też kierunek, w którym podążą ewentualne sequele, zwłaszcza w kontekście potencjalnego arcyłotra – ale o tym przekonacie się sami podczas seansu. Dodam, że to jeden z najgroźniejszych przeciwników, z jakimi mierzyli się mutanci w komiksie – ale jak dotąd jeszcze nie na ekranie.
Nowi mutanci to godne uzupełnienie filmowej serii o X-Men i, być może, zapowiedź lepszych czasów dla mutantów w kinie. Josh Boone ma ponoć sporo planów na rozbudowę wątku Danielle, Iliany, Rahne, Sama i Roberto, a komiksowe pierwowzory oferują ogromne możliwości rozwoju tej gałęzi filmowego uniwersum mutantów. Zwłaszcza teraz, gdy 20th Century Studios jest już częścią Disneya, możliwości te wydają się właściwie nieograniczone.
7/10
Tytuł: Nowi mutanci
Tytuł oryginalny: The New Mutants
Premiera: 26.08.2020
Reżyseria: Josh Boone
Scenariusz: Josh Boone, Knate Lee
Zdjęcia: Peter Deming
Muzyka: Mark Snow
Obsada: Maisie Williams, Anya Taylor-Joy, Charlie Heaton, Alice Braga, Blu Hunt, Henry Zaga, Adam Beach