Nie jest łatwo opowiedzieć historię miłosną, gdy jeden z jej bohaterów jest fizycznie nieobecny. Nie jest wówczas łatwo ukazać głębię uczucia, namiętność, zazdrość, troskę graniczącą z szaleństwem. Spike’owi Jonze się to udało. Ona, godny XXII wieku technoromans, w ujmująco subtelny sposób przedstawia całą paletę emocjonalnych barw, stawiając ważne i mądre pytania o to, jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć w zespalaniu naszego życia z technologią.

Jonze, poza byciem reżyserem z niezwykłym zmysłem inscenizacyjnym, jest też – jak się okazuje – znakomitym scenarzystą, zdolnym nie tylko do napisania prześmiewczych historyjek dla serii Jackass, ale także do stworzenia prawdziwie intymnej opowieści o ogromnej potrzebie miłości. Bohater Jej (Spike zapewnił krytykom na całym świecie niezłą zabawę z odmianą tytułu jego filmu) pracuje w osobliwej firmie o nazwie Beautiful Handwritten Letters, w której, jako Autor Listów nr 612, wyręcza ludzi w pisaniu przepełnionej afekcją i wzruszeniem korespondencji. Klienci Theodore’a (Joaquin Phoenix) ufają jego wrażliwości, a on z oddaniem wyraża nieswoje uczucia, pisząc za nich listy nawet przez wiele lat.

W tej dość wymownej alegorii Jonze wskazuje nam na kreacyjną naturę uczuć – jeśli ktoś inny może wyrazić nasze emocje w sposób niemal bezbłędny, jak możemy wierzyć w niepowtarzalność naszej miłości? Pytanie to rozbrzmiewa w filmie coraz silniej, zwłaszcza gdy Samantha, system operacyjny i partnerka protagonisty w jednej osobie, wyjawia swemu ukochanemu, że tak naprawdę jej omnipotentny byt pozostaje w uczuciowym związku z kilkoma tysiącami mężczyzn. Theodore, który w samodoskonalącej się sztucznej inteligencji odnalazł bratnią duszę, zostaje brutalnie odarty ze złudzeń – niepowtarzalność jego relacji z Samanthą jest mrzonką, a wciąż wypierana ze świadomości potrzeba fizycznego kontaktu nigdy nie zostanie zagłuszona.

W jednej z początkowych scen bohater rozmawia na teleczacie z użytkowniczką o pseudonimie SeksownaKotka. Obdarzona zmysłowym głosem niewiasta zwierza się Theodore’owi ze swej samotności, by w chwili wirtualnego uniesienia odsłonić swe skłonności z pogranicza zoo- i nekrofilii. Mężczyzna czuje się zagubiony, ale z wrodzoną grzecznością spełnia niepokojącą prośbę nieznajomej, która, osiągnąwszy jak najbardziej rzeczywisty orgazm, opuszcza czat. Bohater po raz kolejny zostaje sam – jak wtedy, gdy Samantha aktualizuje się czy wtedy, gdy opuszcza go żona.

Finał historii uświadamia jednak Theodore’owi, że przecież nigdy nie był sam – wierna przyjaciółka Amy zawsze była przy nim, choć po jednej nieudanej próbie w czasach studenckich oboje zrezygnowali z prób stworzenia związku. Tak naprawdę wokół bohatera wciąż pojawiają się kobiety – żona, przyjaciółka, piękna nieznajoma, z którą znajomi umawiają go na randkę w ciemno, wreszcie idealizowana Samantha, mówiąca seksownym głosem Scarlett Johansson. Dlaczego Theo z żadną z nich nie potrafi nawiązać trwałego uczucia? Czy każdej z nich czegoś brakuje?

Jonze nie odpowiada. Pozwala nam wniknąć w świat, będący mariażem futurystycznych rozwiązań technologicznych i ikonografii rodem z lat 60-tych. Pozwala wierzyć, że w tej nieokreślonej przyszłości ludzie są bardziej wyrozumiali, nawet dla osób, które wiążą się z wirtualną kobietą. Pozwala przerazić się na myśl, że wkrótce istnieć może sztuczna inteligencja zdolna do uczenia się na błędach i czerpania ze swych doświadczeń. Nade wszystko zaś pozwala nam z błogością zanurzyć się w niesamowicie plastycznej, pieczołowicie zaprojektowanej projekcji jego nieposkromionej wyobraźni. I pozwala zostać, gdyż z tej podróży wielu nie zechce wracać.

Tytuł: Ona
Tytuł oryginalny: Her
Premiera: 12.10.2013
Scenariusz i reżyseria: Spike Jonze
Zdjęcia: Hoyte Van Hoytema
Muzyka: Arcade Fire
Obsada: Joaquin Phoenix, Scarlett Johansson, Amy Adams, Rooney Mara, Olivia Wilde, Chris Pratt, Matt Letscher, Portia Doubleday

By

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *