Rzadko kiedy zdarza się, by reżyserowi do samego końca udało się utrzymać konsekwencję w nieszablonowym prowadzeniu intrygi. Często mylenie tropów i wodzenie widza za nos jest sposobem na zasadniczą część filmu, lecz w finale zwykle ustępuje zwyczajowej, niepozostawiającej złudzeń konkluzji. Joe Berlinger, twórca m.in. niesławnego Księga cieni: Blair Witch 2 i niezliczonej liczby krótkometrażowych dokumentów telewizyjnych, w filmie Podły, okrutny, zły udowadnia, że potrafi stworzyć narrację przełamującą ramy konwencji.
Filmy o seryjnych mordercach z reguły przybierają formę kryminału lub thrillera, ewentualnie filmu grozy, jeżeli jest to postać czysto fikcyjna. Jeśli jednak mowa jest o rzeczywistym mordercy, wtedy rzadko kiedy mamy do czynienia z biografią – widzów zwykle nie interesuje bowiem osobowość zwyrodnialca, lecz okoliczności jego ujęcia i/lub stracenia. Tymczasem Podły, okrutny, zły przybiera formę klasycznej historii biograficznej, w której główny bohater wydaje się walczyć z przeciwnościami losu, by – tak nakazywałaby konwencja – w finale odnieść chwalebne zwycięstwo. Mało tego – film Berlingera to nie tylko klasyczny biopic, ale też od pewnego momentu całkiem przyzwoity (komedio)dramat sądowy, w którym każdy detal wydaje się istotny dla śledztwa, procesu i ostatecznego rozwiązania sprawy.
Podły, okrutny, zły to opowieść o Tedzie Bundym, seryjnym mordercy, który w latach 70. ubiegłego stulecia pozbawił życia i wykorzystał seksualnie (przed lub po zabójstwie) min. 20 kobiet, a mimo toczących się przeciwko niemu postępowań przez lata wypierał się popełnionych zbrodni. Wydawać by się mogło, że ktoś taki musiał być absolutnym zwyrodnialcem i psychopatą, którego zachowania łatwo byłoby rozpoznać na łonie społeczeństwa. Jak przekonuje film Joe Berlingera – nic bardziej mylnego. Obdarzony przystojnym fizys Zaca Efrona (wyśmienity występ!), Ted Bundy jest tu sympatycznym, wiarygodnym młodzianem, który zdaje się być też oddanym partnerem Liz Kendall (bardzo dobra, dojrzała rola Lily Collins) i ojczymem dla jej kilkuletniej córki. Zapewne zabieg zatrudnienia aktorów kojarzonych dotąd jako „młodzieżowe gwiazdy” był celowy i pomógł w zaskoczeniu widza – Efron doskonale sprawdza się w roli oczarowującego dosłownie wszystkich podejrzanego, zaś Collins z powodzeniem gra w kontrze do swojej wciąż młodzieńczej i niewinnej urody.
To nie jest wyjątkowo efektowny film – brak tu spektakularnych twistów i scen budzących skrajne emocje. Ale postać Bundy’ego okazuje się tak ciekawa i zaskakująca, że żadne efekciarstwo nie jest tu potrzebne. Skupiamy się na zrozumieniu i ocenie człowieka, którego winy jesteśmy przecież pewni – a jednak pozwalamy mu wodzić się za nos, czarować i uwodzić. Podły, okrutny, zły to studium nie tyle psychiki mordercy, jak w Domu, który zbudował Jack, co jego fenomenu. Bo Ted Bundy, jak kilkadziesiąt lat wcześniej Bonnie Parker i Clyde Barrow, był prawdziwym celebrytą, robiącym medialną karierę i rozkochującym w sobie młode dziewczęta, które często nie wierzyły w jego winę. Obserwowanie pewności siebie i charyzmy tego zbrodniarza sprawia, że w pewnym momencie może doświadczyć osobliwego poczucia winy – gdy nagle, nieco wbrew sobie, zaczyna odrobinę kibicować temu czarującemu zwyrodnialcowi€¦
Podły, okrutny, zły to film tak nieoczywisty jak jego bohater – nie jest typową kroniką śledztwa prowadzącego do ujęcia zbrodniarza, nie stanowi też typowej biografii. W umiejętny sposób opowiada o człowieku pełnym paradoksów: błyskotliwym, ale moralnie ułomnym; pozornie uroczym, a zepsutym w środku. To jeden z tych filmów, których pewnie wielu z Was nie planowało zobaczyć, ale zdecydowanie powinniście to zrobić.
8/10
Tytuł: Podły, okrutny, zły
Tytuł oryginalny: Extremely Wicked, Shockingly Evil and Vile
Premiera: 26.01.2019
Reżyseria: Joe Berlinger
Scenariusz: Elizabeth Kendall, Michael Werwie
Zdjęcia: Brandon Trost
Muzyka: Marco Beltrami, Dennis Smith
Obsada: Zac Efron, Lily Collins, Angela Sarafyan, Kaya Scodelario, John Malkovich, Haley Joel Osment, Jim Parsons