Mógłbym zrobić pewnie i dwadzieścia plebiscytów na najlepszego filmowca ostatnich lat, ale i tak w żadnym z nich Pete Docter nie zająłby czołowego miejsca. A to chyba właśnie jemu należałby się tytuł „Najbardziej Konsekwentny Wizjoner Kina” – bo wizjonerów wielkiego ekranu w XXI wieku mieliśmy co najmniej kilku, ale żaden z nich nie prezentował tak równej formy, jak właśnie Pete Docter. Co w duszy gra to najwspanialszy dowód na potwierdzenie tej tezy.
Nie wiem czy najnowsze dzieło studia Pixar to magnum opus Doctera (bo jego wyobraźnia zdaje się nie mieć granic), ale bez wątpienia jest to najdojrzalszy film w jego dorobku. I dobrze, bo główny temat Co w duszy gra – śmierć i odchodzenie – wymaga sporej dojrzałości i subtelności, aby efekt końcowy był przekonujący. Bohaterem Co w duszy gra jest Joe Gardner (mówiący głosem Jamiego Foxxa), nauczyciel muzyki w gimnazjum, który jest też niespełnionym jazzmanem. Poznajemy go w dniu, w którym ma nastąpić jego wielki przełom – dostaje propozycję zagrania koncertu z legendarną saksofonistką – ale wtedy odrobina nieuwagi powoduje, że zamiast na scenę nowojorskiego klubu jazzowego Joe trafia do The Great Before (w polskim tłumaczeniu: Przedświaty), miejsca, w którym formują się osobowości nienarodzonych dusz (tytuł oryginalny filmu to po prostu Soul, czyli dusza właśnie). Załamany faktem, że opuścił ciało tuż przed swoim wielkim przełomem, Gardner robi wszystko, by wrócić na Ziemię. Problem w tym, że jedyną prowadzącą tam drogą jest opieka nad wyjątkowo zbuntowaną duszyczką o numerze 22 (obdarzoną głosem Tiny Fey)…
W tym miejscu zaczyna się typowy pixarowski rollercoaster pełen przygód, wpadek, tarapatów i wyścigu z czasem, ale Pete Docter – tym razem wspierany przez Kempa Powersa – umie zadbać o to, by to, co mogłoby uchodzić za wtórne i odtwórcze, było wciąż świeże i pełne wyobraźni. Choć tempo i nateżęnie akcji wydaje się znajome, to jednak absolutnie nie ma się poczucia, że „gdzieś się to już widziało”. To, co natomiast odróżnia Co w duszy gra od wcześniejszych dokonań Doctera – choćby absolutnie genialnego W głowie się nie mieści – to grupa docelowa. Tym razem targetem filmu nie są dzieci, a ich rodzice – i choć Pixar zawsze tworzył dzieła, które trafiały także do dorosłych odbiorców, Co w duszy gra wydaje się być najpoważniejszym filmem w ich dorobku. Co prawda trudne wątki odchodzenia i jesieni życia pojawiły się już choćby w Odlocie, ale wówczas zbalansowane były przez niewinną ciekawość dziecięcego bohatera. W Co w duszy gra jest znacznie poważniej, co nie znaczy, że nudno – mnóstwo tu odniesień kulturowych, a wiodącym jest oczywiście jazz i jego wyjątkowość. Nie bez znaczenia oczywiście jest to, że bohaterem jest Afroamerykanin – zresztą po raz pierwszy w historii animacji Pixara. Co ważne, twórcy nie skupiają się jednak na tej cesze bohatera – owszem, Joe wstępuje do barbera, którego klientami są wyłącznie czarnoskórzy mężczyźni, ale kolor skóry ani przez moment nie determinuje sytuacji bohatera ani jego osobowości.
Bo właśnie osobowość przez duże O jest w Co w duszy gra najistotniejsza – to ona kształtuje się w Przedświatach, to jej niekompletność powoduje, że krnąbrna dusza nr 22 trafia pod skrzydła Joe Gardnera. W filmie Pete’a Doctera to nie status społeczny czy etniczny jest wyznacznikiem tego, jakim się jest człowiekiem – o tym decyduje osobowość, a na nią z kolei wpływają pasje, marzenia i€¦ przyjaźnie. Tak, swoistym constansem w pixarowskim portfolio jest podkreślanie znaczenia przyjaźni w życiu każdego z nas, a Co w duszy gra idzie w tym względzie jeszcze dalej, przedstawiając jeden z najpiękniejszych aktów poświęcenia się dla drugiej osoby – lub raczej drugiego bytu – w historii kina. Docter dokonuje rzeczy niezwykle ważnej i – wydawałoby się – niemożliwej: w jednym filmie udaje mu się podkreślić zarówno niezwykle istotne znaczenie podążania za własnymi marzeniami, jak i dbania o innych. Taki morał jest niezwykle cenny, bo nie promuje żadnej ze skrajnych postaw – egoistycznej czy altruistycznej – ale mówi o tym, jak ważne jest odnalezienie równowagi pomiędzy tymi filozofiami życia.
Jeśli W głowie się nie mieści podkreślało znaczenie kształtowania się osobowości na dziecięcym etapie życia, Co w duszy gra robi krok dalej, stając się piękną przypowieścią sprawach ostatecznych: życiu i przeżywaniu, śmierci i odchodzeniu, samorozwoju i byciu mentorem dla innych. Tego, że Pete Docter stanie na wysokości zadania można było być pewnym, ale chyba nie każdy spodziewał się, że Co w duszy gra będzie jego najbardziej kompletnym dziełem – a tak właśnie jest.
10/10
Tytuł: Co w duszy gra
Tytuł oryginalny: Soul
Premiera: 25.12.2020
Reżyseria: Pete Docter, Kemp Powers
Scenariusz: Pete Docter, Mike Jones, Kemp Powers
Zdjęcia: Matt Aspbury, Ian Megibben
Muzyka: Jon Batiste, Trent Reznor, Atticus Ross
Obsada: Jamie Foxx, Tina Fey, Graham Norton, Rachel House, Alice Braga, Richard Ayoade, Phylicia Rashad, Donnell Rawlings, Questlove, Angela Bassett