Z rzadka sięgam po seriale, ale jeśli decyduję się na produkcję odcinkową o wybitnej szachistce, to – cytując klasyka – wiedz, że coś się dzieje. Gambit królowej przekonał mnie nie tylko niedużą, ale bardzo istotną rolą Marcina Dorocińskiego, ale przede wszystkim Anyą Taylor-Joy, która od kilku lat jest jedną z najbardziej interesujących aktorek młodego pokolenia. I kto wie, czy dzięki produkcji Netflixa nie została właśnie numerem jeden w tej grupie.
Elizabeth Harmon poznajemy w Paryżu roku 1967 w nietypowej, niewyjaśnionej do końca sytuacji: urodziwa dziewczyna budzi się hotelowej wannie, by uświadomić sobie, że spóźniła się na rozgrywkę z ważnym przeciwnikiem. Potem następuje cięcie i znajdujemy się kilkanaście lat wcześniej, w bardzo trudnym momencie życia bohaterki – ma zaledwie 9 lat i po śmierci matki w wypadku samochodowym, z którego mała Elizabeth cudem uszła z życiem, dziewczynka trafia do sierocińca Methuen. To wydarzenie okazuje się kluczowe w życiu maleńkiej jeszcze Lizzie, bo właśnie tam poddana zostanie terapii lekami psychotropowymi i to także tam po raz pierwszy ma styczność z szachami. Sierociniec, w którym co prawda nie dochodziło do większych nadużyć ze strony personelu, nie dostarczał też podopiecznym szczególnych doznań, dlatego gdy mała Elizabeth dostrzega woźnego, pana Shaibela (znakomity Bill Camp), rozgrywającego samotną partię szachów, z miejsca staje się zaintrygowana nieznaną jej dotąd grą. Łapie bakcyla i nawiązuje niezwykłą relację z mrukliwym dozorcą – można powiedzieć, że swój trafia na swego, bowiem introwertyczna, zdradzająca wręcz objawy autyzmu Beth zaprzyjaźnia się z ponurym, na pozór nieco antypatycznym mężczyzną, w którym budzi się talent pedagogiczny. Nie dowiadujemy się wiele na temat pana Shaibela, ale widzimy, że dostrzega w małej podopiecznej niezwykły geniusz, któremu pomaga się rozwijać.
Gambit królowej ma jedną dużą zaletę – nie korzysta ze zbyt wielu elips i uproszczeń, daje czas, by poznać bohaterkę zarówno na początku jej szachowej drogi, jak i później, gdy staje się coraz bardziej cenioną zawodniczką. Kolejnym kamieniem milowym w życiorysie Elizabeth Harmon okazuje się niespodziewana adopcja – nastoletnia już Beth trafia do domu Almy i Allstona Wheatleyów w Lexington w stanie Kentucky. Tam musi uczyć się życia licealistki, ale szybko odkrywa, że proza codzienności nie jest tak interesująca jak świat szachów. Dzięki opiece Almy (wspaniała Marielle Heller, zdolna reżyserka m.in. Cóż za piękny dzień (2019) oraz Czy mi kiedyś wybaczysz? (2018)), która z każdym dniem coraz lepiej wywiązuje się z matczynych obowiązków, Elizabeth zaczyna na poważnie zajmować się szachami, wygrywając turniej za turniejem. I choć jej pasja wypełnia niemal 100% jej codzienności, Beth jest też normalną młodą kobietą, z typowymi dla wieku pragnieniami i wątpliwościami. Siłą serialu Scotta Franka, twórcy świetnie przyjętego netfliksowskiego Godless (2017), jest właśnie wnikliwość w portretowaniu głównej bohaterki, co ciekawe osiągnięta jakby mimochodem. Nie ma tu odcinków poświęconych jakiejś podróży Elizabeth w głąb siebie, nie ma autoterapeutycznych zabiegów i taniego psychologizowania. Tęsknoty i pragnienia Beth Harmon uzewnętrzniają się w sytuacjach, jej spojrzeniach (ach, te spojrzenia!) i gestach, w umiejętnie napisanej warstwie dialogowej. Pod koniec tej miniserii mamy wrażenie, jakby Elizabeth była nie postacią fikcyjną, a naszą dobrą przyjaciółką, poznaną podczas podróży w czasie do lat 60. ubiegłego stulecia.
No i ta Anya. Utalentowanych aktorek z rocznika 1996 jest mnóstwo – Florence Pugh, Zendaya, Kaitlyn Dever, Sophie Turner, Hailee Steinfeld – ale trudno wyobrazić sobie, by ktoś mógł sportretować Elizabeth Harmon z takim magnetyzmem jak właśnie Anya Taylor-Joy. Dziewczyna, która ma w sobie angielsko-argentyńsko-szkocko-południowoafrykański zestaw genów, zagrała tę skomplikowaną postać brawurowo, umiejętnie balansując między neurotycznym wręcz wycofaniem a graniczącą z obsesją pasją dla szachów i życia. Niewiele jest seriali, które tak wiele zawdzięczają spojrzeniom, ale Gambit królowej nie byłby tak udanym dziełem, gdyby nie wielkie, niesamowite oczyska Anyi Taylor-Joy. Jeśli oczy są zwierciadłem duszy, Anya uczyniła z nich najwspanialsze lustro dla każdej istniejącej emocji. Gdy dostrzegamy w nich zawód, mamy ochotę natychmiast pochwycić ją w ramiona i wynagrodzić wszystkie krzywdy; gdy odnajdujemy w nich skupienie, mamy wrażenie obcowania z jednostką najwybitniejszą ze wszystkich. Metamorfoza, jaką przechodzi Elizabeth, widoczna jest właśnie w jej oczach, choć nie tylko – zmienia się przede wszystkim styl i sposób bycia tej postaci. Z każdym wygranym turniejem, z każdą nową porcją pewności siebie i poczucia własnej wartości Harmon pokonuje kolejny etap emancypacji, stając się nie tylko lepszą zawodniczką, ale coraz bardziej świadomą kobietą. I nawet gdy zdarzają jej się alkoholowe ciągi, gdy spóźnia się na rozgrywkę czy zawala umówione spotkanie – nawet wtedy zachwyca wizerunkiem, od którego bije aura zwyciężczyni. Ta pewność siebie, przekonanie o własnej wybitności pozbawione odium megalomanii, zdaje się być najcenniejszym trofeum w kolekcji tej ciężko doświadczonej przez los bohaterki.
Wypada cieszyć się, że Marcinowi Dorocińskiemu przypadł w udziale występ w tak znakomicie zrealizowanym serialu, prawdopodobnie jednym z lepszych w tym roku. Co prawda nie mówi tam ani słowa po polsku, bo wciela się w radzieckiego arcymistrza szachowego, ale wypada okazale w roli wielkiego Borgowa. Okazale, dodajmy, jak na okoliczności, bo wobec aktorskiego „tour de force” Anyi Taylor-Joy nawet Humphrey Bogart byłby dla niej jedynie tłem. Elizabeth Harmon to bez wątpienia jedna z najbardziej niesamowitych bohaterek, jakie dane nam było zobaczyć na ekranach w tym roku – i to samo można powiedzieć o kreacji Taylor-Joy. Czekamy na więcej.
Ocena: 9/10
https://www.youtube.com/watch?v=6Catqs6_Ct4
Tytuł: Gambit królowej
Tytuł oryginalny: The Queen’s Gambit
Premiera: 23.10.2020
Reżyseria: Scott Frank
Scenariusz: Scott Frank, Allan Scott, Walter Tevis
Zdjęcia: Steven Meizler
Muzyka: Carlos Rafael Rivera
Obsada: Anya Taylor-Joy, Bill Camp, Marielle Heller, Marcin Dorociński, Matthew Dennis Lewis, Russell Dennis Lewis, Thomas Brodie-Sangster, Moses Ingram, Harry Melling, Isla Johnston, Jacob Fortune-Lloyd