Niewielu jest aktorów, których nazwisko na plakacie filmu tak jednoznacznie sugerowałoby treść w nim zawartą. Kiedy gwiazdor ów pojawia się na ekranie, jego fani z uśmiechem satysfakcji osuwają się w fotelu i już w kilku zdaniach mogą opisać scenariusz. Jason Statham jest właśnie jedną z takich postaci. Sceny walki, pościgi, broń i mnóstwo testosteronu – we wszystkich pozycjach w filmografii Anglika wyżej wymienionych składników było pod dostatkiem.
Pozostaje jednak pytanie, czy tak daleko posunięta specjalizacja nie zacznie w końcu Stathamowi szkodzić. Kiedyś na pewno dojdzie do wyczerpania formuły niepokonanego i niepokornego twardziela, w którego roli aktor zazwyczaj występuje, a wtedy bardzo trudno będzie mu odnaleźć się w nowym repertuarze. Miejmy nadzieję, że nawróci się Guy Ritchie i zaoferuje naszemu bohaterowi role znane z najlepszych filmów kultowego reżysera. One bowiem wymagały od muskularnego Jasona znacznie większych umiejętności aktorskich.
W The Mechanic historia podąża tropem Artura Bishopa, nieomylnego najemnika, który w sposób wysoce profesjonalny i – co ważniejsze – nie zostawiając po sobie najmniejszego śladu pozbywa się przeciwników swoich pracodawców. Zawsze działa w pojedynkę, dlatego tym trudniej będzie mu zaakceptowanie towarzystwa Steve’a McKenny (w tej roli wieczny młodzian, Ben Foster), syna… jednej z ofiar Bishopa.
Scenariusz nie olśniewa odkrywczością, nie spodziewajmy się też nawiązań do innych filmów czy twórców. The Mechanic to po prostu średniej klasy kino akcji, z perfekcyjnie nakręconymi scenami walki i dużą dawką przemocy. Niewiele więcej można na temat tej produkcji napisać, może poza tym, że wyszła spod ręki znanego z przyzwoitych filmów akcji reżysera (Simon West, twórca m.in. Con Air i Tomb Raidera).
Tytuł: The Mechanic
Premiera: 13.01.2011
Reżyseria: Simon West
Scenariusz: Richard Wenk, Lewis John Carlino
Zdjęcia: Eric Schmidt
Muzyka: Mark Isham
Obsada: Jason Statham, Ben Foster, Donald Sutherland, Tony Goldwyn